"UWAGA!!! PROSZĘ O POMOC!!! Potrzebuję wyczerpującej odpowiedzi. Z góry dziękuję. Jakiś czas temu zacząłem podejrzewać swoją dziewczynę o zdradę. Skąd się dowiedziałem? No bo zachowywała się typowo dla takich sytuacji. Gdy odbierałem telefon w naszym domu, po drugiej stronie odkładano słuchawkę. Ma często spotkania z koleżankami, niespodziewane wyjścia na kawę czy po książkę. Na pytanie "z kim z naszych wspólnych znajomych się spotyka", odpowiadała, że są to nowe przyjaciółki i ja ich nie znam. Zazwyczaj czekam na taksówkę, którą ona wraca do domu, jednak ona wysiada kilkaset metrów wcześniej i resztę drogi idzie na nogach, tak że nigdy nie widzę jakim samochodem przyjeżdża i z kim. Kiedyś wziąłem jej komórkę, tylko aby zobaczyć która godzina. Wtedy ona po prostu dostała szału i zakazała dotykać jej telefonu. Przez cały ten czas nie mogłem się zdecydować, by porozmawiać z nią o tym wszystkim. Pewnie nie dowiedziałbym się prawdy, gdyby nie przypadek. Pewnej nocy moja dziewczyna niespodziewanie gdzieś wyszła. Ja się zainteresowałem, że coś nie tak. Wyszedłem na zewnątrz. Postanowiłem schować się za naszym samochodem, skąd był doskonały widok na całą ulice, co pozwoliłoby mi zobaczyć, do jakiego samochodu wsiądzie. Kucnąłem przy swoim wozie i nagle z niepokojem zauważyłem, że tarcze hamulcowe przy przednich kołach mają jakieś brunatne plamy, podobne do rdzy. Proszę mi odpowiedzieć, czy ja mogę jeździć z takimi tarczami hamulcowymi, czy trzeba je wymienić? Jeżeli trzeba wymienić, to czy można zamontować tańszy zamiennik, a nie oryginalne, a jeżeli tak, to które najlepiej?"
czwartek, 6 listopada 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
7 komentarzy:
Hm, rzeczywiście ciężka sprawa z tymi tarczami;))).
Pozdrawiam!:)
/MĘŻCZYZNA/
PS. Dawno Cię nie było...:)
Witaj MężCZYZNO :)
Nie było mnie bo miałam ponad tydzień wolnego - więc postanowiłam wyjechać za miasto. Dzisiaj rano dopiero wróciłam.
Coraz bardziej zaczynasz mnie intrygowac...
Miło mi Fascynacjo:).
Jestem ciekaw, co skłoniło Cię do tak "skomplikowanej" tematyki bloga jak faceci?:)
A tak poza "zagadnieniem merytorycznym"... Świetnie piszesz. Uwielbiam inteligentne "cięte pióro":)...
PS. O Twoim avatarze pomilczę jakiś czas;)))
PS2. Jak ja lubuję się w tych "peesach":). Muszę się odzwyczaić;)
/MĘŻCZYZNA/
Wiesz, ja uwielbiam moje wizyty u psychologa - rozmawiam sobie, wyciągam wnioski, wychodzę podbudowana - czasem rozbudowana, czasem rozkopana jak plac budowy, czasem rozebrana (bo to co uważałam za słuszne nie było dobre dla mnie). To właśnie te wizyty skłoniły mnie do pisania bloga - czuję, że tutaj sobie coś układam, że szufladkuję; łatwiej jest kiedy się coś napisze - wtedy już nie trzeba tego pamiętać ;) Trzeba mieć cel, plan działania, być gorzkim jak czekolada i ostrym jak miecz obosieczny - nie tylko dla innych ale przede wszystkim dla siebie; tresuję swoją asertywność, kontroluję swoje postępowanie i wprowadzam "zmiany i wzmianki" - ten blog to może jakieś 20% mojej pracy ze sobą^^
Dziękiuję za szczerość. Potrzeba odwagi, by otwarcie i prawie publicznie (bądź, co bądź korespondujemy troszkę "ekshibicjonistycznie":)) objawić swoją duszę.
Co prawda nikt może nie wiedzieć, kim jesteś, niemniej trudno jest czasem przyznać pewne rzeczy nawet przed samym sobą.
Widzisz... ja pojawiam się jako anonim, a przecież wcale nie muszę...:)
/MĘŻCZYZNA/
faktycznie, nikt nie wie kim MY jesteśmy - nawet sami tego nie wiemy :) i to jest urocze. Ja bardzo doceniam to, że masz ochotę sobie ze mną "popisać" i czytasz to co piszę. :)
Lubię czytać to, co piszesz. Poza tym uczę się ciekawych rzeczy. Napisałem Ci kiedyś, że uczę się od kobiet, prawda?:)
To bardzo cenna nauka...
Ale nie tylko o to chodzi. W Twoim pisaniu dostrzegam trochę siebie. Widzę między wierszami Twoich postów jakiś bunt, zaparcie się... Mam wrażenie, że toczysz jakąś walkę.
A tak na marginesie - też sobie "popisuję" od czasu do czasu:). W jakiś sposób przynosi mi to spokój.
/MĘŻCZYZNA/
Prześlij komentarz