"Wiele nocy nie przespałem, zastanawiając się, dlaczego kobiety są takie, a nie inne - zaczyna wokalista. Uważam, że w etapie ewolucji kobiety same ustawiły się w podrzędnej roli, ponieważ to są małe cwaniary. Mamią mężczyznę makijażem, perfumami, a wszystko po to, żeby go ogłupić, a potem przejąć jego konto, dom, dzieci, pozbawić go wszystkiego i na koniec jeszcze powiedzieć, że jest draniem i do niczego się nie nadaje. To jest prostytucja rozwinięta na szeroką skalę i najdroższa dziwka jest tańsza od kobiety, z którą mężczyzna się zwiąże na stałe. Masz żonę, to płać, bo zachciało ci się z nią przespać.
Teraz jest tak, że kiedy tylko w małżeństwie się nie układa, baba zaraz zabiera dzieci. Potem szybko znajduje sobie jakiegoś gacha, dzieci muszą się na to patrzeć, a ojciec bulić, żeby mogła z tamtym sobie uwić gniazdko. Każda żona to dziwką, a małżeństwo to zinstytucjonalizowana prostytucja. I koniec. I kropka."
piątek, 6 lutego 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
Cóż - tak widzi świat Maciek M.:). Można przymknąć oko, bo toż to w końcu artysta...
Poza tym życie outsidera niesie nie zawsze zrozumiałe konsekwencje. Szczególnie w generalizowaniu pewnych spraw...
A tak na marginesie - już bez maleńczukowskiego generalizowania - bywa i tak, jak napisał...
"A tak na marginesie - już bez maleńczukowskiego generalizowania - bywa i tak, jak napisał..."
Muszę tu nawiązać do poruszanej kiedyś przeze mnie kwestii toksycznych związków. Maleńczuk bezpardonowo "rozprawił się" z kobietami - sprowadził małżeństwo do poziomu zinstytucjonalizowanej prostytucji. Przywalił z grubej rury, ale znając jegomościa, nie mam zamiaru polemizować, bo znany jest z różnych prowokacji, bo m. in. z tego żyje (chociaż podejrzewam, ze nie tylko o pieniądze tu chodzi). Zresztą w ogóle nie mam zamiaru ustosunkowywać się do pana MM, tylko uczynić komentarz do własnego komentarza:).
Napisałem, że bywa i tak, jak MM widzi świat.
Tylko ile udziału własnego w tym "bywaniu" ma ten "nieszczęsny", ograbiony przez kobietę mężczyzna?
Najczęściej sam jest sprawcą takich sytuacji. Zdradza, chleje, bija kobiety (żonę w szczególności), a potem się dziwi, że zostaje sam, bez rodziny i jeszcze musi płacić alimenty.
Tak na dobrą sprawę punkt widzenia MM można uznać za właściwy, "wycinając" określone fragmenty tekstu. Spróbujmy:):
"Wiele nocy nie przespałem, zastanawiając się, dlaczego kobiety są takie, a nie inne[...].
Teraz jest tak, że kiedy tylko w małżeństwie się nie układa, baba zaraz zabiera dzieci. Potem szybko znajduje sobie jakiegoś gacha, dzieci muszą się na to patrzeć, a ojciec bulić, żeby mogła z tamtym sobie uwić gniazdko."
No, niewiele dało się dopuścić po przesianiu - mniej więcej połowę. To nic - w powyższym tekście jest wszystko, co obala koncepcję MM traktującego małżeństwo jako zinstytucjonalizowaną prostytucję:
1. "...kiedy tylko w małżeństwie się nie układa...".
- Co to znaczy "kiedy tylko"? Z pokrętnego założenia MM wynika, że to z winy kobiety - a najczęściej bywa inaczej.
2. "...baba zaraz zabiera dzieci..."
- A co ma zrobić? Zostawić dzieciaki?
3. "...Potem szybko znajduje sobie jakiegoś gacha, dzieci muszą się na to patrzeć, a ojciec bulić, żeby mogła z tamtym sobie uwić gniazdko."
- Niestety, dzieci cierpią i przeżywają wszystko. Tylko z czyjej winy?
- Że kobieta znajduje sobie innego mężczyznę? A co ma zrobić trzydziestokilkuletnia niewiasta (taki jest największy odsetek rozbitych rodzin)? Ma iść do zakonu?
- Co do bulenia - jak się napieprzyło w małżeństwie, to płać sukinsynu!
Oczywiście, jak napisałem są przypadki zeszmacenia kobiet - przypadki skrajne i bardzo, bardzo rzadko występujące w niedysfunkcyjnych rodzinach.
Może nie mam racji. Może mam odmienne wyobrażenie o rodzinie. Zdania jednak nie zmienię.
I w uzupełnieniu komentarza do komentarza, reszta tekstu MM:
"Uważam, że w etapie ewolucji kobiety same ustawiły się w podrzędnej roli, ponieważ to są małe cwaniary. Mamią mężczyznę makijażem, perfumami, a wszystko po to, żeby go ogłupić, a potem przejąć jego konto, dom, dzieci, pozbawić go wszystkiego i na koniec jeszcze powiedzieć, że jest draniem i do niczego się nie nadaje. To jest prostytucja rozwinięta na szeroką skalę i najdroższa dziwka jest tańsza od kobiety, z którą mężczyzna się zwiąże na stałe. Masz żonę, to płać, bo zachciało ci się z nią przespać.[...].
Każda żona to dziwka, a małżeństwo to zinstytucjonalizowana prostytucja. I koniec. I kropka."
Dosyć żenujące... Ale MM to artysta przecież i wolno mu... A właśnie, że nie wolno!!!
I takie skojarzenie na koniec - MM... jak Marilyn Manson - też niezłe ziółko. Chociaż ten ostatni tworzy niezłą muzykę filmową...
... a jednak musiałem "wjechać" na Maleńczuka:)
Dzień dobry!:)
Jak nie klnę publicznie, tak kolokwializmem pojadę, bom rozwścieczona ów cytatem jestem.
W sumie zastanawiam się dlaczego mnie to tak uderzyło, w końcu Maestro (niegdyś uwielbiany przeze mnie) teraz już nieco podstarzały zarabia "szokowaniem", tylko to mu pozostało w dziedzictwie po czasach jego świetności.
Więc mogłabym w sumie przemilczeć. Jednakże nie o M.M mi chodzi, wielu jest mężczyzn, którzy tak a nie inaczej postrzegają, artystami być nie muszą. Pierwotnie uderzył mnie ów cytat, bo jestem przedstawicielem grupy docelowej. Wtórnie, opadły emocje.
Pomijając już płeć, zawsze znajdą się osoby, które całą winę wrzucają na garb partnera, który się "nie sprawdził", który się "zużył", który nuży i doprowadza do wściekłości.
Kurewsko niedojrzałe spojrzenie, jednostronne, egoistyczne, no i puste, jak blaszany bębenek (choć ten G. Grassa wzrusza).
Nie wierzę, że istnieją tylko dwa kolory biały-czarny, są blaski i cienie, także nie wierzę w winę tylko i wyłącznie jednego partnera. Skoro (upraszczając) małżeństwo jest makiaweliczną bronią kobiet, to Maleńczuk jest w tym przypadku sutenerem, który tą machinę nakręca/ł.
Więc pozostaje mi jedynie zacytować M.M, który o miłości śpiewa pięknie ( niekoniecznie do kobiet ;))
"Tak lubię Cię całować, Twoje nogi jak skrzydła motyla, zbyt łatwo jest zwariować, gdy się nad nagością Twą pochylam..."
Prześlij komentarz